albo w tym
w których K jest współczynnikiem Dopplera, czyli miarą jego efektu (oba wzory dają te same wyniki co słynny wzór Einsteina emcekwadrat). - Ale pan Krzemiński mógł o nim nie wiedzieć bo jeszcze do niedawna najtęższe głowy zapewniały że w fizyce takie pojęcie nie występuje. Profesorzy fizyki tak pisali, także u mnie, w moim bloxie.
Ale ja nie wierzę panu Krzemińskiemu - przypuszczam że on tylko tak udaje. I proponuję mu współpracę - niech mnie czyta. Tutaj i w mojej witrynie WWW. Zamiast pisać stuletnie bzdury pseudoeuklidesowe.
PS. - Moje "dopplerowskie" rozwinięcie czynnika Lorentza
PS. - Moje "dopplerowskie" rozwinięcie czynnika Lorentza
pozwala rozwinąć Einsteina wzór na dylatację tak jak wyżej wzory na energię. - Ale dylatacja nie zmienia własnego czasu źródła ("zegara") lecz jego obrazu. Jego okres, tradycyjnie oznaczany literą T (odwrotność częstotliwości). - Bo tak chce klasyczne zjawisko Dopplera. I relatywistyczne.
Ale styl pana Krzemińskiego mi się podoba. Dlatego podaję adresy jego blogów:
https://teologiawnauce.blogspot.com/2016/02/szczegolna-teoria-wzglednosci-ogromna.html
https://niebocentryzm.blogspot.com/ ten blog jest nadal prowadzony.
Są tu przydatne informacje.
PS1. - Guzik z naszej współpracy - pan Henryk Krzemiński już mi nie pozwala u niego komentować. Szlaban. - Taka jego misja.
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo, dzisiaj trafiłem na tę stronę.
Nie odmawiam Panu prawa do komentowania, może to Pan czynić na blogu
,,niebocentryzm.blogspot.com.
Na blogu teologia w nauce, nie dopuściłem komentarzy od samego początku.
Był to mój pierwszy blog, na którym uczyłem się internetu i komputera.
Może Pan również komentować na blogu; teologiawnauce.salon24.pl
Odnośnie ustaleń Alberta E. nie jestem skłonny do tak łatwych ustępstw pod wpływem pierwszego lepszego wzoru.
OdpowiedzUsuńWzorami można opisać wszystko.
Nie oznacza to jeszcze, iż jest to zgodne ze stanem faktycznym.