Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Co naprawdę zrobił Hermann Bondi

Bondi pierwszy STW Einsteina zbudował współczynnikiem Dopplera - ja jestem drugi. Czyli on pierwszy zbudował STW konsekwentnie radarowo, a nie tylko, jak Einstein, radarowo zdefiniował "jednoczesność" - jednego zdarzenia z samym sobą (!). - Bondi co prawda wyprowadził wzór liczący relatywistyczną szybkość VR (u Einsteina jest ona skądś znanym parametrem, jak wszystkie wartości spoczynkowe), ale nie wyprowadził wzorów eT liczących wartości spoczynkowe (także ruchomych obiektów), a bez nich nie można zbudować paraecholokalizacji eRT czyli STW Einsteina - sposobem euklidesowym!!! A dopiero wtedy można euklidesowo zinterpretować STW. - To zrobiłem tylko ja. A to znaczy że nasz świat wyciągnąłem z pseudoeuklidesowej czasoprzestrzeni Minkowskiego i na powrót umieściłem go w euklidesowej czasoprzestrzeni, klasycznej.
    Czyli uczeni niesłusznie twierdzą że Bondi zrobił to co ja, ale wcześniej. - Ale czy oni wiedzą co twierdzą?
     Mnie się wydaje że nie. W przeciwnym razie świadomie kłamią.

     Może me47 w moim imieniu ;)) przejrzy książkę RELATIVITY AND COMMON SENSE …
     Ugarow w [57/339] informuje że istnieje jej rosyjski przekład z 1967 roku. Poza tym nie napisał o niej niczego interesującego, poza tym że jest to oryginalny wykład kinematyki Eisteina STW, interesujący dydaktycznie. 

    Prawdę mówiąc, już nie interesuje mnie ta książka Bondiego, interesuje mnie tylko to, czy Bondi inaczej zbudował STW Einsteina, czy tylko inaczej ją wykłada - domyślam się, że on tylko inaczej napisał wzory Einsteina, eliminując z nich relatywistyczną prędkość β - wystarczy w czynniku Lorentza podstawić w jej miejsce iloraz (k2-1)/k2+1) i potem te "nowe" wzory estetycznie uprościć. - Mówiąc krótko, chodzi mi o to, czy Bondi pseudoeuklidesową STW Einsteina zbudował euklidesowo - jeśli tak, to czy tak samo jak ja, czyli tak jak pokazuję w mojej WWW i we wszystkich moich blogach, a w 1986 roku, na papierach. - Jeśli Bondi to zrobił i tak jak ja, to rzeczywiście zrobił to co ja - wtedy swą głowę posypię popiołem.

    Ale wydaje mi się, że ja znam odpowiedź, że współcześni uczeni to kunktatorskie dupki odwlekające swą kompromitację, chodzi mi więc już tylko o to by inni co do tego nie mieli wątpliwości. Tego domaga się ode mnie zwykła uczciwość, klasyczna. - No i by ośmieszyć tych co pozbawiają mnie autorstwa tego co ja zrobiłem. - Już raz mi się to udało - zobacz. - Ale wtedy wsparła mnie opinia publiczna.

A to, że ktoś pisze niesprzecznie, nawet wewnętrznie, nie znaczy że pisze prawdę. Bo niesprzecznie znaczy na przykład, że jeśli raz na jakiś temat skłamał (lub się pomylił), to już zawsze, konsekwentnie, tego kłamstwa broni. - Naprawdę na założeniu że 2 razy 2 równa się 5 można niesprzeczną teorię, nawet matematykę, zbudować - wystarczy zaakceptować z tej teorii wynikłe "paradoksy". Poprawiać je odpowiednimi "czynnikami Lorentza" - w tym przykładzie może nim być  γ = 5/4. Stosunek paradoksu do prawdy, prawdziwej, "spoczynkowej".

     Podobno Weyl i Minkowski udowodnili że STW (szczególna teoria względności) jest wewnętrznie niesprzeczna. - To wyczyn godny największego podziwu, bo to bardzo trudno udowodnić, trudniej niż to że nie ma igły w stogu siana, a nawet że nie ma niewiadomoczego. - O wiele łatwiej udowodnić to że:
Wewnętrznie niesprzeczne może być każde kłamstwo i każda głupota.
Wewnętrznie niesprzeczne jest każde błędne koło.


Wewnętrzna niesprzeczność nie jest naukowym kryterium. Jest propagandową bzdurą.

Każda renormalizacja czyni teorię wewnętrznie sprzeczną. - Moja euklidesowa STW byłaby sprzeczna gdybym moją kontrakcję zastąpił kontrakcją Einsteina. A póki co, zastąpiłem, by się mafii nie narażać.- A Einstein ją dopostulował, bo mu się tak podobało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Renormalizować trzeba tylko błędną teorię.
Renormalizacja nie naprawia teorii ale fałszuje jej wyniki
- tak "by wszystko się zgadzało".