Szukaj na tym blogu

niedziela, 21 kwietnia 2019

Prof. Zbiiit mierzy według własnego punktu widzenia, czyli widzimisie

Dnia 21 grudnia 2010 prof, zbiiit (przez 2 ii ale ja piszę 3) zacytował notkę Zbysia (to ja) z dnia 20 grudnia 2010:

Zbyś akurat napisał na swoim blogu głupiutką notkę, która pięknie pokazuje, jak bardzo Zbyś nierozumie Einsteina, zajmę się najpierw tą notką. - Notka Zbysia zaczyna się tak:
"Fizycy podobnie sprawdzają wzory, na przykład na kontrakcję. - "Aby  móc odpowiedzieć na pytanie, jaka jest długość [ruchomego] pręta l  mierzona przez obserwatora O, należy podać metodę pomiaru." - napisali Kopczyński i Trautman w [36/75]. I oczywiście wybrali metodę radarową oczywiście z Einsteina jednoczesnością. - "Obserwator  O wyśle dwa sygnały świetlne w kierunku końców pręta. Zrobi to w ten  sposób, żeby z jego punktu widzenia odbicie od obu końców nastąpiło  równocześnie." - To znaczy jak to zrobi? - Podobno już Einstein  tego nie wiedział, a na pewno ja to zauważyłem w latach 80-tych - że dla  pręta o nieznanej długości l0 nie jest to możliwe. A od kilku lat głoszę to także w Internecie, np. w mojej witrynie WWW.
     Ale dla znanej długości l0 można zastosować metodę Einsteina, bo znaną długość można tą metodą  "zmierzyć". To znaczy zecholokalizizować, czyli obliczyć. Bo znając l0 można obliczyć czas o jaki wcześniej należy wysłać pierwszy sygnał, by dotarł do dalszego końca pręta jednocześnie z drugim sygnałem wysłanym  później do końca bliższego."
Zbyś najwyraźniej uważa, że obserwator O zanim zacznie wysyłać sygnały, musi najpierw jakoś wyliczyć czas między wysłaniem sygnału do dalszego końca pręta i wysłaniem sygnału do bliższego końca pręta. A takie wyliczenie rzeczywiście jest niemożliwe, jeśli wcześniej nie zna się długości pręta, którą dopiero ma się zmierzyć.

Tymczasem obserwator O wcale tego robić nie musi! Wbrew temu, co Zbyś zauważył w latach 80-tych, istnieje metoda takiego wysłania dwóch sygnałów świetlnych, by z punktu widzenia Obserwatora O nastąpiło ich równoczesne odbicie od obu końców mierzonego pręta.

Tu warto dodać, że gdyby tej metody nie było, to Einstein faktycznie byłby osobą słabą na umyśle, która mówi o metodzie pomiaru i zarazem nie wie, jak go przeprowadzić. A może nawet byłby kretynem - tak w każdym razie przedstawia Einsteina Zbyś - który potrafi mierzyć wyłącznie długość, którą już wcześniej zna. Ale wbrew Zbysiowemu "zauważaniu" Einstein potrafi zmierzyć także długość pręta, której wcześniej nie zna

To znaczy jak to zrobi?

Banalnie. Metodą prób i błędów. Uwaga! Nie będzie wcześniej niczego liczył! Będzie po prostu zmieniał odstęp czasowy między parą sygnałów do momentu aż zobaczy, że oba sygnały odbijają się równocześnie od obu końców pręta. Aż będą równoczesne z jego punktu widzenia. To ważne, że z jego punktu widzenia, a nie z jakiegoś absolutnego punktu widzenia kogoś w rodzaju Pana Boga, kto wie, "jak to było naprawdę".

Ustalony taką metodą prób i błędów odstęp między dwoma sygnałami całkowicie wystarczy do obliczenia długości pręta z punktu widzenia obserwatora O.

Oczywiście wystarczy tylko w wypadku, gdy przyjmie się postulat o stałej prędkości c. Bo gdyby wymyślić jakieś inne fotony, zwłaszcza takie nie całkiem wyobrażalne, może nawet osobne dla każdego z końców pręta, to sprawa miałaby się całkiem inaczej. Na przykład po Zbysiowemu.

Jeśli jednak krytykuje się Einsteina, to przynajmniej wypadałoby najpierw zrozumieć, jak sprawa miała się po Einsteinowemu. A nie wmawiać Einsteinowi, że był idiotą, który umie mierzyć wyłącznie pomierzone pręty...

Koniec cytatu.
- Tak skomentował moją notkę wybitny fizyk współczesny, ze swego punktu widzenia. - Poziom opozycji totalnej.

PS. - Jeżeli prof. zbiiit z pomiaru wybiera wyniki według własnego widzenia, to nie musi mierzyć - wystarczy własne widzenie.
    Pomiar w którym wynik przyjmuje się ze swego punktu widzenia nie mieści się nawet w metodzie "pi razy oko".

A metoda prób i błędów jest kolejną renormalizacją, prawdopodobnie najśmieszniejszą. Też uzupełnia teorię tak by liczyła wyniki "takie jak trzeba", a nie takie jakie wymuszają postulaty teorii. Albo niewłaściwa ich interpretacja.

Zbiiit jest moim biografem i recenzentem - wspomniałem o nim w poprzedniej notce.

Do ostatniej chwili nie mogłem się zdecydować - pokazać to czy nie. - Ale to unikat - nigdzie nie znajdziesz takiego nagromadzenia kretyństwa jak u prof. zbiiit. - Ale może to nie tylko on, może jeszcze prof. SNAFU (Trurl i erg.samowzbudnik) bo on tę metodę prób i błędów mi polecał, z dwoma podobnymi kretyństwami, podpierając je jakimś kretynem. To jest w tym bloxie. - A może to jedna osoba, 3 w jednym, bo trudno przypuszczać że w jednym czasie jest tyle aż takich kretynów. - Ale jeszcze kilku znam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Renormalizować trzeba tylko błędną teorię.
Renormalizacja nie naprawia teorii ale fałszuje jej wyniki
- tak "by wszystko się zgadzało".