Szukaj na tym blogu

wtorek, 16 kwietnia 2019

Czytam KRONIKĘ ELEKTRYCZNOŚCI Wejtkowa

napisałem 06 sierpnia 2009. - To naprawdę bardzo sympatyczna książka [31]. - Jeśli twoje dziecko nie ma żadnych zainteresowań, a tym bardziej gdy zaczyna interesować je elektryczność, kup mu tę książkę. Zdobądź. - Mnie stworzył amerykański film THOMAS EDISON, ale ręczę że ta radziecka książka też to potrafi. Mnie ona wiodła po fascynującej ścieżce rozpoczętej tym filmem, do drogi do rozumu. - Może ocali twoje dziecko, odciągnie je od gier komputerowych, które mają taki wpływ na rozwój mózgu jak studia w polskich prywatnych uczelniach.
   Ręczę, że i ty z wielkim zainteresowaniem przeczytasz tę książkę. I z wielkim pożytkiem. Bo to wspaniała, naprawdę sympatyczna opowieść o nauce i uczonych, doskonałe dopełnienie historii nauki, bardzo humanistycznie wyłożone. - Gdy ją przeczytasz, zechcesz być naukowcem a mimo to nie przestaniesz wierszy pisać (Łomonosow swe traktaty pisał wierszem bardzo lichym ...).

PS. - Druga książka którą zapamiętałem - dosłownie druga, zaraz po tej Kronice - jest książka TY I ELEKTRYCZNOŚĆ, E.Rhein, też z roku 1949, stron 544. Ale jej nie mam, więc nie wiem czy się nie zestarzała. - Ale chyba nie, bo z niej pochodzi na przykład ta śmieszna anegdotka o cesarzu i inżynierze oprowadzającym go po fabryce kabli (o wierceniu tych maleńkich otworków, którymi prąd w drutach płynie). - To ta książka nauczyła mnie dowcipnie (!) pisać. To znaczy nie przesadzać z dowcipami, na przykład tak jak niektórzy autorzy książek z serii "tylko dla idiotów" ("nie tylko dla orłów") - w książkach technicznych i naukowych uchodzą tylko dowcipy uzupełniające wiedzę na zadany temat. Inne w nich dowcipy, nawet dowcipne, są, także literacko, prymitywnym ględzeniem. Czyli nie są dopuszczalne.

PS1. - Wszelkie wątpliwości odnośnie książki drugiej rozwiewa ten oto fragment artykułu o prof. Adamie Żuchowskim:
"Początkowo nie zdradzał większego zainteresowania techniką, a jego duża wrażliwość na piękno otaczającego świata oraz zamiłowanie do literatury i sztuki kazały sądzić, że następnym etapem będą studia humanistyczne. Stało się jednak inaczej. Po jakiejś serii doświadczeń demonstrowanych na lekcji fizyki Profesor sam zaczął eksperymentować w pracowni na domowym strychu. Była też książka Rheina „Ty i elektryczność” kupiona w czasie wakacyjnej, rowerowej wycieczki do Rzeszowa. Znakomita książka dla młodego pasjonata – jak twierdzi Profesor – i szkoda że nie jest wznawiana, bo mimo upływu ponad pół wieku nie straciła na aktualności."
To prawie i o mnie. - Ja co prawda mojej pracowni nie urządziłem na strychu, ale na drugim piętrze - zająłem na nią całe kilkupokojowe mieszkanie. Wtedy pustostanów było pełno, w latach 1940/50 na Ziemiach Odzyskanych. - I ja, dla odmiany, wymyśliłem jednodrutowy telegraf Morse'a - jeden drut i ziemia. Ale ja wtedy chodziłem dopiero do szkoły powszechnej (podstawowej).
      I też co pewien czas tę książkę sobie przypominam i też bardzo się dziwię, że nie jest wznawiana. - KRONIKA ELEKTRYCZNOŚCI oraz TY I ELEKTRYCZNOŚĆ powinny być młodzieżowym kanonem. Powinny być w każdej szkole, księgarni i bibliotece. I w Internecie, darmo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Renormalizować trzeba tylko błędną teorię.
Renormalizacja nie naprawia teorii ale fałszuje jej wyniki
- tak "by wszystko się zgadzało".