Szukaj na tym blogu

czwartek, 4 kwietnia 2019

Dlaczego Einstein zbudował szczególną teorię względności - wstęp

Bo istniała szczególniejsza „asymetria” która zaczynała go niepokoić. - Gdy magnes porusza się względem zwoju drutu, powstaje prąd elektryczny. Einstein wiedział z doświadczeń w rodzinnej firmie, że dokładnie tyle samo prądu powstaje, gdy cewka obraca się względem magnesu. [...] Jednakże według teorii Maxwella-Lorentza - wspominał Einstein - teoretyczne interpretacje tych dwóch przypadków różniły się zasadniczo. W pierwszym prawo indukcji Faradaya głosiło, że to ruch magnesu w otoczeniu eteru generuje pole elektryczne. W drugim prawo siły Lorentza stanowiło, że prąd powstaje przez ruch przewodzącej cewki w środowisku pola magnetycznego. Idea, że te dwa przypadki mogą się tak zasadniczo różnić, była dla mnie nie do przyjęcia - powiedział Einstein.
    Einstein przez lata mocował się z koncepcją eteru, która teoretycznie określała definicję spoczynku w tych dwóch teoriach indukcji elektrycznej.  [50/124]
   Właśnie ... - Czy to można wyjaśnić galileuszowskim sygnałem VT+c ?  Który w eterze odbiornika B , pędzącego względem źródła A z szybkością VT , ma szybkość c. - Ten eter B unosi (więzi w sobie) odbiornik B, atakując go swymi elementami o prędkościach ±c  w układzie tego odbiornika. W każdym kierunku. I to jest masą, energią, bezwładnością.

   Einstein nie rozpatrywał sygnałów VT+c  (a ściślej VT±c) - on uważał, że światło jest sygnałem o prędkościach ±c  w każdym układzie, w jakiś niepojęty sposób, w jakimś dziwnym - innym! - sensie ...

   Einstein niewyobrażalny eter zastąpił niewyobrażalnym światłem. I w ten sposób spiepszył fizykę w sposób absolutnie niewyobrażalny!
   - Dlaczego Einstein, a za nim inni, uważają że eter trzeba sobie wyobrazić a światła (pola) nie?
   Oto jest pytanie.

   A gdyby moje sygnały VT±c  absorbowane przez odbiornik o szybkości VT jako elektromagnetyczne sygnały ±c   czyli światło, rozwiązały wszystkie kłopoty, to od razu fajnie by było. Po galileuszowsku, bez relatywistycznych paradoksów.*
   I gdyby od razu to się stało, to wszyscy by się rzucili na moją fg jak wtedy rzucili się na syntezę jądrową w szklance zimnej wody. I już dużo dalej byśmy byli. - Niestety, woda nie krew, matematyka nie fizyka.

  
     Einstein postanowił pogodzić mechanikę
Newtona z teorią elektromagnetyzmu Maxwella. I zauważył, że musi zlikwidować tę niespójność opisu silników i prądnic, ale przede wszystkim że należy zrozumieć dlaczego nie ma światła o szybkości innej niż  c = 300 tys. km/s  (w próżni, względem dowolnego obserwatora). Zastanawiał się co by było gdyby było inaczej, na przykład gdyby obserwator pędził razem ze światłem. - W korpuskularnej teorii Newtona, w której światło jest rojem cząstek, jest to dopuszczalne, natomiast w falowej teorii Maxwella pojawiają się wtedy ogromne trudności. Bo jeżeli traktujemy światło jako ciąg drgań elektromagnetycznych - z regularnie powtarzającymi się grzbietami i dolinami fali - widzimy, że obserwator poruszający się z tą samą prędkością co światło związany byłby przez cały czas z konkretnym grzbietem lub doliną, czyli nie doświadczałby żadnych drgań. Inaczej mówiąc, dla hipotetycznego obserwatora poruszającego się wraz z promieniem światła promień ten przestawałby istnieć.
        na podstawie [53/138]
    Dopiero teraz dostrzegłem jakie ogromne znaczenie ma moje twierdzenie, że
 NIE MA ŚWIATŁA W LOCIE
Dzięki temu ostatnie dywagacje są po prostu śmieszne. - Bo światłem są elementy próżni (eterony) uderzające w obserwatora tylko z szybkością c. Czyli światłem są tylko sygnały uderzające w obserwatora z szybkością c - są one tylko jego światłem. A wszystkie elementy próżni mające szybkość c względem obserwatora - w całym Kosmosie - także te które w obserwatora nie uderzają, są jego eteronami, tworzącymi jego eter (z nich jest wszystko, także jego promie­nio­wanie reliktowe).
    Gdyby Einstein nie wygrał, fizycy znaleźliby rozsądniejszą drogę. Ale teraz, gdy fizycy pokochali Einsteina, zabronili szukania innej drogi. Zakaz ten obowiązuje nadal. Mimo że moja fizyka galileuszowska dokładnie pokazuje jaki błąd popełnił Einstein. - A ja kocham Poincarégo, który wyprzedzał Einsteina ale w porę wyhamował i zamiast, jak Einstein, zaimponować „intelektualną odwagą” (lekkomyślnością), zachował zdrowy rozsądek. Z którego szydzą epigoni Einsteina, fizycy współcześni.


_____________________________________
*   Do marca 2016 tak mi się zdawało, póki wierzyłem że STW Einsteina dotyczy źródeł a nie ich obrazów, paczek falowych, którymi te źródła oddziaływają. Teraz wiem że to klasyczne zjawisko Dopplera zmienia długość tej paczki, jej fali, i jej okres, czas. - Przy analizie tego tematu należy jednak wziąć pod uwagę to, że Einstein swój wzór na kontrakcję wziął "z kapelusza". - Zobacz to i tamto. - Warto także sprawdzić jak wzór Einsteina wcześniej uzyskali Fitzgerald i Lorentz.



    Przeczytaj o tym jeszcze u Basi Kwiatkowskiej. I zastanów się jak rzecz się ma gdy wszystko się porusza, w twoim eterze ±c. Gdy cewka i magnes poruszają się, każde inaczej, względem ciebie. - Zastanów się także, czy symetria (wzajemność) ruchu magnesu i cewki wystarcza do pełnego zrozumienia zjawiska. Czy ty się nie liczysz - to znaczy twój „układ” (twój eter).


    Poincaré - rewolucjonista z zasadami, Piotr Amsterdamski - kliknij.
    Hiperprzestrzeń Jana K. Nowakowskiego. - Tam dowiesz się, że nie Einstein a Riemann oddziaływania uczynił geometrią, wyższego wymiaru. I że nie tylko grawitację.

    Lorentz był blisko, i Poincare, ale przewrotu dokonał Einstein, który wiedział to samo a nawet mniej, ale trochę inaczej. Dostrzegł coś, co tamci widzieli, ale ciut ciut nie tak. To „ciut ciut” to wdowi grosz, przechylający szale, dokonujący zmiany jakościowej. - napisałem tutaj półtora roku temu, ale teraz czytam to bez entuzjazmu. Bo wyolbrzymiając zasługi Einsteina okradamy innych.
    Prawdę napisał Eine - napisałem 2 miesiące później - że przebiłem wszystkich, gdyż jako jedyny podjąłem jawną euklidesową krytykę einsteinowskiej STW. Że wykazałem zbędność a nawet bezsens wprowadzenia geometrii pseudoeuklidesowej do STW oraz tego ujemne skutki teoriopoznawcze w postaci paradoksów kinematycznych (dylatacji i kontrakcji). - Zobacz.
    Ale doktryner prof. Eine pisząc te słowa, nie wiedział że o mnie pisze - był pewien że to czym się tak zachwyca, zrobił prof. Staruszkiewicz. - Takie jest podejście profesorów do nauki - nie naukowe ale personalne.

 
ślepa uliczka hieroglifowa    foto Oleg Seleznev

A to jest moja "kontrakcja"

iloraz współrzędnych przestrzennych
relatywistycznej i spoczynkowej
- bez żadnych
renormalizacji -

W pierwotnej wersji tej notki, z 21 kwietnia 2010 roku, tego wzoru nie było
- ale ma on już 30 lat.


Wszystkie wzory Einsteina otrzymałem z tej definicji 
eR / eT ≡ eRT ≡ STW
i nie widzę najmniejszego powodu by wzór na paradoks odległości wyprowadzać inaczej,
jakimiś machlojkami, dopostulowaniam..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Renormalizować trzeba tylko błędną teorię.
Renormalizacja nie naprawia teorii ale fałszuje jej wyniki
- tak "by wszystko się zgadzało".